Sami nie orzekają, a od nas chcą
Treść
Z senator Dorotą Arciszewską-Mielewczyk (PiS), prezesem Powiernictwa Polskiego, rozmawia Paweł Tunia Według marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego rezolucja Prawa i Sprawiedliwości wzywająca rząd do podjęcia działań zmierzających do ochrony Polaków przed roszczeniami obywateli Niemiec to hipokryzja, a rząd PiS przez dwa lata rządów nie próbował nawet podjąć problemu. - Hipokryzja pojawia się raczej po stronie pana Komorowskiego, którego wypowiedź mnie bulwersuje. Przeraża mnie brak chęci do podjęcia tego tematu. Przez dwa lata rządu PiS może nie zrobiono wystarczająco dużo, bo to były tylko dwa lata, jednak to właśnie poprzedni premier i obecny prezydent rozpoczęli rozmowy z rządem kanclerz Angeli Merkel w sprawie uregulowania kwestii roszczeń i dóbr kultury, które są nieuregulowane w traktacie z 1991 r. o dobrej współpracy i przyjaźni. Poprzedni rząd rozmawiał ze stroną niemiecką o rodzicach, którzy są dyskryminowani z tego powodu, że są Polakami, i zabrania się im rozmawiać z dziećmi po polsku, pozbawia się ich praw rodzicielskich i widywania się z nimi. Rząd Jarosława Kaczyńskiego wprowadził ustawę o przekształceniu wieczystej dzierżawy we własność oraz ustawę o ujawnieniu własności Skarbu Państwa w księgach wieczystych. To Kaczyński jeździł do Nart i spotykał się z wywłaszczanymi Polakami oraz wyasygnował środki dla samorządów na porządkowanie ksiąg wieczystych. Z powodu tych działań byliśmy atakowani w mediach niemieckich. Mam sprawę w sądzie, bo pani Eryka Steinbach oskarżyła mnie o naruszenie dóbr osobistych. Uderza się finansowo w Powiernictwo Polskie i we mnie oraz w stowarzyszenia polskie mówiące o tych sprawach poprzez wyroki sądowe w Niemczech. Ponieważ jesteśmy w UE, więc musimy się do tego stosować. W jaki sposób polskie stowarzyszenia bronią się przed tymi atakami? - Żeby się odwoływać, musimy mieć środki, a nasze stowarzyszenia są organizacjami biednymi. Nie mamy takiego zaplecza finansowego, jak ma Związek Wypędzonych czy inne organizacje niemieckie, ani takiego wsparcia politycznego. Niemieckie organizacje są wspierane przez prezydenta Niemiec, premierów poszczególnych landów, panią kanclerz, przez niemieckich parlamentarzystów. Jest wielkim dramatem, że władze polskie nie udzielają takiego wsparcia polskim organizacjom broniącym własności w Polsce przed roszczeniami. Słowa pana Komorowskiego świadczą o tym, że sprawy te nie są ważne dla obecnej koalicji. W obecnym systemie prawnym można w ogóle skutecznie chronić polską własność? - Jest kilka kancelarii prawnych, niestety zbyt mało, chętnych do pomocy zagrożonym mieszkańcom. Sprawy te są skomplikowane i w obecnym systemie prawa polskiego można to dowolnie interpretować. Brakuje jednolitej doktryny prawnej w tej kwestii, i tu tkwi szczególne niebezpieczeństwo. Trzeba dążyć do takiego rozwiązania, jakie obowiązuje w Niemczech, gdzie sądy nie orzekają odszkodowań za mienie utracone albo zniszczone w czasie II wojny światowej. U nas prawo interpretować można różnie i nasza inicjatywa zmierza do wypracowania jednolitej interpretacji i doktryny prawa. W sprawach roszczeń muszą być powiadamiane organy państwa, które powinny te problemy monitorować. Nie może być takiej sytuacji, że przesiedleńcy dostali już odszkodowania za nieruchomości pozostawione w Polsce, a teraz gdy okazuje się, że mogą dostać więcej, przychodzą drugi raz po to samo. Wraca też problem rozmów polsko-niemieckich i kwestia przyjęcia przez Niemcy obowiązku wypłacenia odszkodowań dla obywateli Niemiec, bo ci ludzie opuszczający Polskę są dzisiaj obywatelami tego kraju, oni zrzekli się obywatelstwa polskiego. Kiedy rezolucja może zostać uchwalona? - Chcemy, by parlament zajął się rezolucją na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Inicjatywa jest tak ważna, że parlamentarzyści powinni podejść do sprawy ponad podziałami. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-07-19
Autor: wa