Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Psy i dzieci zostawiamy przed sklepem

Treść

Osiedle Południowe w Grajewie, duży osiedlowy supermarket "Andrzej" należący do sieci PSS "Społem". Pani Marta, matka z małym dzieckiem w wózku, chciała tu zrobić zakupy. Ale nigdy w życiu już tam nie wejdzie. Powód? Została poproszona o wyjście ze sklepu, ewentualnie "przerzucenie" dziecka do wózka na zakupy, bo z dziecięcymi wózkami wchodzić nie wolno. Jak wyjaśniła ciepłym głosem ekspedientka, kobiety kradną towar do wózków. - To jest jawna dyskryminacja kobiet z dziećmi, ponieważ to, żeby małe dziecko wrzucić do kosza na zakupy, nie jest żadnym rozwiązaniem - bulwersuje się matka. Prezes grajewskiej sieci "Społem" przyrzeka "Naszemu Dziennikowi", że taki incydent już nigdy się nie powtórzy.

Pani Marta spędza w Grajewie wakacje z 19-miesięczną córeczką. W czwartek wybrała się do sklepu po pieluchy dla dziecka. Była z dzieckiem i miała ze sobą wózek dziecięcy. Wybrała sklep "Andrzej", bo to jeden z niewielu w tym miasteczku, gdzie da się wejść z wózkiem, nie ma tu barier w postaci schodów. - Jednak kiedy weszłam, zostałam wyproszona przez sprzedawczynię, która powiedziała, że niestety muszę opuścić sklep, ponieważ nie można w nim przebywać z dzieckiem i z wózkiem - relacjonuje oburzona kobieta. - Bardzo się zdziwiłam, gdyż mieszkałam już w różnych miastach, m.in. w Londynie, Warszawie czy Białymstoku, ale nigdzie się z czymś takim nie spotkałam. Spytałam, kto takie zarządzenie wprowadził, na co uzyskałam odpowiedź, że jest to przepis wewnętrzny, wprowadzony przez panią prezes - mówi matka. Jak usłyszała, został on uzasadniony tym, jakoby zdarzało się dużo sytuacji, gdy mamy, które przychodzą z dziećmi i z wózkami, kradną towar, wkładając do wózków różne rzeczy. Ekspedientka zaproponowała pani Marcie, żeby zostawiła wózek przy kasie i wsadziła dziecko do zakupowych koszy na kółkach. - Stwierdziłam, że w takim razie nie będę robić tam zakupów i znajdę inny sklep - dodaje matka.
- To jawna dyskryminacja kobiet z dziećmi. Wrzucenie kilkumiesięcznego dziecka do wózka na zakupy nie jest rozwiązaniem. Zwłaszcza że moja córeczka traktuje wózek jako swój i nie da go po prostu zostawić przed sklepem. Rozumiem, że sprzedawczyni wykonuje polecenia służbowe, bo ekspedientki ponoszą odpowiedzialność materialną, ale jeżeli sklep chce się zabezpieczyć przed kradzieżami, to można postawić ochroniarza czy zainstalować monitoring - proponuje. - Skoro pani prezes mi powiedziała, że w takim razie sprzedawczyni może podstawić mi wózek i pomóc w tych zakupach, to równie dobrze może mnie też śledzić i patrzeć, czy nie kradnę. To, że takie sytuacje się zdarzają, nie oznacza, że ktoś może mnie traktować jak złodziejkę, dlatego że przyszłam z dzieckiem. Przecież nie można każdego traktować jak złodzieja - konkluduje kobieta.
O zajściu poinformowaliśmy rzecznika praw dziecka Marka Michalaka. - Uważam, że takie zarządzenie to skandal. Tylko patrzeć, jak zostanie wprowadzony zakaz wjeżdżania do sklepu na wózkach inwalidzkich albo robienia zakupów mężczyznom w obszernych garniturach. Podejrzane też mogą być kobiety w ciąży, bo zawsze można podejrzewać, że to kamuflaż dla pojemnej torby na niezapłacone zakupy. Pani prezes z grajewskiego "Społem" proponowałbym szybki kurs elementarnych zasad człowieczeństwa, okraszony odrobiną życzliwości wobec bliskich - apeluje rzecznik.
Co na to właściciel sklepu? - Są takie wózki, w których są siedziska dla dzieci, gdzie można po prostu dziecko posadzić i swobodnie wózeczek dziecięcy może pozostać poza salą sprzedażową. Dlatego nieprawdą jest, że kogoś nie wpuszczono do sklepu - twierdzi Barbara Sulewska, prezes zarządu Powszechnej Spółdzielni Spożywców "Społem" w Grajewie, do której należy m.in. supermarket "Andrzej". I odwracając kota ogonem, przekonuje, że powodem jej zarządzenia były przede wszystkim wymogi sanitarne. - Proszę zapytać sanepid, czy dozwolone są takie praktyki, żeby towar spożywczy był wkładany do wózka z dziećmi. Absolutnie niedozwolone jest wkładanie towarów spożywczych do własnych toreb czy wózków innych niż te, które są u nas stosowane i starannie dezynfekowane. Tymczasem klienci, wchodząc na salę sprzedażową, właśnie wkładają towar po prostu do wózków, w których są przewożone dzieci - opowiada Sulewska. Jednak po chwili przyznaje się, iż chodziło również o zapobieganie kradzieżom. - Mieliśmy w ostatnich tygodniach bardzo dużo takich przypadków, że klienci wkładają zakupy do wózeczka dziecięcego i najwyraźniej w świecie chcą oszukać, nie zapłacić za ten towar - podkreśla szefowa grajewskiej sieci PSS "Społem".
Ale zainteresowanie "Naszego Dziennika" wywołało popłoch wśród sklepikarzy i zarządzenie zostało błyskawicznie cofnięte. - Personel w tym sklepie na pewno trochę przesadził i już taka sytuacja nie będzie miała miejsca. To wszystko zostało zweryfikowane, od piątku wszystkie panie mogą swobodnie wchodzić na teren tego supermarketu. Zresztą wszystkie sklepy naszej sieci są już poinformowane, żeby takich praktyk nie stosować. Jeśli przyjdzie mama z dzieckiem, to może swobodnie wejść, natomiast nie może wkładać towarów do wózeczka, bo to jest zabronione przez przepisy sanitarne - informuje prezes Barbara Sulewska. I deklaruje, że wręcz zobowiązała kasjerki do pomocy kobietom z dziećmi. - W przypadku mamy z dzieckiem kasjerka ma obowiązek zapakowania zakupów tej pani, żeby łatwiej jej było zrobić te zakupy, żeby po prostu nie musiała się męczyć. To będzie bardzo przestrzegane. To jest zresztą naszym standardem, że jeśli kasjerka nie zapakowałaby matce z małym dzieckiem sprawunków, to będą wobec niej wyciągnięte odpowiednie sankcje - ostrzega Sulewska.
Mimo to, jak poinformował w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Maciej Zwierzyński z Działu Komunikacji Społecznej Biura Rzecznika Praw Dziecka, Marek Michalak jest tak zbulwersowany sprawą z Grajewa, iż zapowiada wystąpienie do minister ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej - na wypadek, gdyby ktoś gdzieś indziej wpadł na równie głupi pomysł.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-07-11

Autor: wa