Minister wypisuje lek
Treść
 			Pacjenci chorzy na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa  (ZZSK) zaskarżyli rząd Donalda Tuska do Komisji Europejskiej. Nie  zamierzają pogodzić się z tym, by minister zdrowia Bartosz Arłukowicz,  kierując się niejasnymi przesłankami, decydował o charakterze ich  terapii. 
- Skarga dotyczy ograniczeń w dostępie do leczenia genetycznego, czyli  innowacyjnego, w chorobach zapalnych stawów takich jak ZZSK,  reumatoidalne zapalenie stawów kręgosłupa, łuszczycowe zapalenie stawów  kręgosłupa. Niestety, przepisy wprowadzone przez ministra zdrowia bardzo  ograniczają, a w wielu przypadkach uniemożliwiają uzyskanie przez  chorych koniecznego innowacyjnego leczenia - stwierdził mecenas  Bartłomiej Kuchta, pełnomocnik Stowarzyszenia Chorych na ZZSK i Osób Ich  Wspierających.
Zarzutów pod adresem ekipy Donalda Tuska jest wiele. Pacjenci wytykają  m.in. niezgodne z regulacjami Unii Europejskiej ustalenie zasad  wyłaniania tzw. terapii inicjującej. O jej charakterze decyduje obecnie  minister zdrowia, który odgórnie co 6 miesięcy w komunikacie wskazuje  lek, jaki mają stosować lekarze, a który nie zawsze odpowiada potrzebom  chorego.
W obliczu nadchodzących kolejnych rażących przypadków będących  konsekwencją swoistej "ministerialnej diagnostyki" ze Stowarzyszeniem  Chorych na ZZSK solidaryzują się inne organizacje pacjentów. Monika  Zientek, prezes Stowarzyszenia "Trzymajmy się Razem", reprezentująca  młodych chorych, ostrzegła na spotkaniu, że spodziewa się ograniczeń w  dostępie do terapii biologicznej dla dzieci. - Szacujemy, że z 300  leczonych biologicznie dzieci około 200 zostanie wyłączonych z tego  leczenia. Dlatego że w charakterystyce leczenia znalazł się zapis, że  dotyczy on postaci wielostawowej. Natomiast większość młodych pacjentów  ma postać skąpostawową - alarmowała Zientek. Chorzy na ZSKK wytykają  również, że decyzja o wyborze sposobu leczenia zapadająca na szczeblu  resortu zdrowia poprzedzona jest nieprzejrzystą procedurą. - Jeżeli  występują w systemie pewne nieprzejrzystości, istnieje zagrożenie, że  skąpe środki, które są wydzielone na te jednostki chorobowe, nie są w  pełni wykorzystane - zauważył Jakub Górecki, wiceprezes SChZZSK. Mecenas  Kuchta podkreślił, że nie wiadomo, jakimi kryteriami kieruje się  minister przy wyborze środków leczniczych. - Cała procedura jest opisana  połową zdania po przecinku, że minister zdrowia po negocjacjach  cenowych z firmami farmaceutycznymi wybiera dany produkt leczniczy -  powiedział Kuchta. Zresztą te problemy występują nie pierwszy raz, bo  mecenas dodał, że nie wiadomo było też, jakie kryteria decydowały o  narzucaniu sposobu leczenia pacjentów przez poprzednią minister zdrowia  Ewę Kopacz.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik Środa, 25 kwietnia 2012, Nr 97 (4332)
Autor: au
