Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miasto urządzi w Domu Turka muzeum

Treść

Władze Augustowa chcą odkupić od prywatnego właściciela tak zwany Dom Turka, budynek w centrum miasta, w którym funkcjonariusze najpierw NKWD, a potem UB torturowali i mordowali żołnierzy podziemia niepodległościowego. Burmistrz Augustowa Kazimierz Kożuchowski planuje utworzenie w tym domu muzeum, którego ekspozycja dotyczyć będzie m.in. męczeństwa żołnierzy ziemi augustowskiej, którzy zgięli z rąk sowieckich i ubeckich katów. Władze Augustowa mają większe możliwości sfinalizowania planów zakupu Domu Turka, ponieważ w tym roku zmienił się jego właściciel. Jeszcze w 2007 r. dom należał do żydowskiej rodziny Rechtmanów (odzyskali go na mocy decyzji Skarbu Państwa), ale jego odkupienie było trudne, bo obiekt miał wielu współwłaścicieli, którzy mieszkają w różnych częściach świata. Latem br. dom kupił w końcu jeden z augustowskich przedsiębiorców. - Trwają właśnie zaawansowane rozmowy z nowym właścicielem obiektu na temat jego odkupienia przez miasto w celu urządzenia tam muzeum - powiedział nam Tomasz Śpiczko, zastępca burmistrza Augustowa. - W planach zagospodarowania przestrzennego miejsce to przeznaczone zostało niegdyś dla obiektu o działalności produkcyjnej lub handlowej. W świetle obecnej wiedzy o wojennej i powojennej historii Domu Turka uznaliśmy, że nie jest to właściwe przeznaczenie. Najlepszym przeznaczeniem tego budynku byłoby, według władz miasta, muzeum - precyzuje Śpiczko. Oprócz ekspozycji poświęconej przestępczym działaniom bezpieki, jakie prowadziła ona w Domu Turka, władze miasta planują przenieść tu również Muzeum Ziemi Augustowskiej oraz Muzeum Kanału Augustowskiego. - Kamienica jest duża i po gruntownym remoncie spokojnie pomieści te niewielkie jednostki muzealne. Obecnie są one wciśnięte do maleńkich pomieszczeń, co utrudnia im prowadzenie działalności - tłumaczy Tomasz Śpiczko. Zastępca burmistrza poinformował nas, że w urzędzie miejskim trwają obecnie prace nad zmianami do projektu budżetu na przyszły rok, tak aby znalazły się tam środki finansowe na kupno i remont Domu Turka. Nazwa "Dom Turka" jest związana z tym, że przed wojną wynajmował go rodowity Turek, który prowadził tu cukiernię. W latach 1939-1941 mieściła się tu siedziba NKWD. Tutaj byli torturowani polscy patrioci. Z kolei w latach 1944-1956 w budynku mieścił się Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Augustowie. W tym czasie w Domu Turka dokonywano brutalnych przesłuchań m.in. osób zatrzymanych podczas "obławy augustowskiej". - Przeprowadziliśmy szereg śledztw dotyczących stosowania w tym budynku przez funkcjonariuszy PUBP w Augustowie przestępczych metod śledczych wobec zatrzymanych żołnierzy podziemia niepodległościowego lub ich współpracowników oraz zabójstw tych osób - powiedział nam prokurator Zbigniew Kulikowski, szef pionu śledczego białostockiego oddziału IPN. Doradcą augustowskiego UB był sowiecki kapitan bezpieki o pseudonimie "Wiekszyn", który kazał katować więźniów i pokazywał, jak to się robi. - Mamy dokumenty z przesłuchań Piotra Malczewskiego, funkcjonariusza PUBP w Augustowie, przeprowadzonych w roku 1957 przez białostocką prokuraturę wojewódzką, z zarzutem pozbawienia życia Stanisława K., zatrzymanego przez UB żołnierza podziemia niepodległościowego. Malczewski dobrowolnie zeznał, że w Domu Turka były przypadki katowania i zabijania ludzi. Opowiadał, że kapitan "Wiekszyn" dawał funkcjonariuszom UB metalowy pręt i sam pokazywał na zatrzymanych, jak się go używa - mówi prokurator Zbigniew Kulikowski. Ze swoich bestialskich metod śledczych prowadzonych w Domu Turka znani byli również bracia Szostakowie, nieżyjący już kaci Suwalszczyzny, pilni uczniowie krwawego "Wiekszyna". Ciała pomordowanych wywożono z siedziby augustowskiego UB i zakopywano w lesie lub wrzucano do jezior, w pogardliwym żargonie ubeków - "karmiono nimi węgorze". Usuwaniem zwłok zajmował się osobiście szef PUBP w Augustowie Aleksander Kuczyński i jego pomocnik o nazwisku Kot; obaj nie żyją. Jednak wśród relacji świadków pojawiają się informacje, że w samym budynku również chowano pomordowanych. - Jeżeli będziemy posiadali materiał dowodowy, a jesteśmy tego bliscy, który jednoznacznie wskaże, że w tym miejscu są pochowane zwłoki konkretnych zamordowanych osób, od razu podejmiemy prace ekshumacyjne. I, zgodnie z kodeksem postępowania karnego, nie będzie miało wówczas znaczenia, czy budynek jest w rękach prywatnych, czy samorządowych - zapewnia Zbigniew Kulikowski. - Prace ekshumacyjne są nam potrzebne, ponieważ umacniają materiał dowodowy, dzięki badaniom medycyny sądowej ustalamy przyczynę śmierci, można również znaleźć dowody takie jak łuska czy pocisk - tłumaczy prokurator. Adam Białous, Białystok "Nasz Dziennik" 2008-11-05

Autor: wa