Medale zamiast pomocy
Treść
Z okazji 69. rocznicy pierwszej masowej wywózki (deportacji) Polaków w głąb Rosji Sowieckiej w Białymstoku oraz w innych miejscach w Polsce odbyły się wczoraj oficjalne uroczystości. W kościołach odprawiono Msze św. w intencji ofiar wywózek. Oprócz tych, którzy zginęli, są nimi sybiracy, którym udało się powrócić do Ojczyzny. Dziś żyją przeważnie w bardzo trudnych warunkach, dlatego - może bardziej niż odznaczenia - potrzebna jest im od państwa pomoc finansowa, rekompensująca zniszczone na Sybirze zdrowie.
W Białymstoku uroczystości odbyły się przy Grobie Pomniku Nieznanego Sybiraka, jedynym takim pomniku w Polsce, który skrywa w sobie prochy Polaków zamordowanych na Wschodzie. Do niego co roku we wrześniu zmierza Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru, w którym idzie kilka tysięcy sybiraków i młodzieży szkolnej. Równie ważnym punktem rocznicowych uroczystości było spotkanie w Książnicy Podlaskiej w Białymstoku. Zorganizował je Klub Historyczny im. gen. Stefana Roweckiego "Grota", działający przy białostockim oddziale IPN. Podczas spotkania pani Franceska Michalska - autorka książki "Cała radość życia. Na Wołyniu w Kazachstanie, w Polsce", opowiadała m.in. o swoich wspomnieniach z życia na sowieckim Wołyniu lat 30., głodzie na Ukrainie i wywózce do Kazachstanu.
Zarówno pani Franceska Michalska, jak i tysiące innych, którym udało się przeżyć piekło Sybiru, nie wyszli z niego cało - zostawili tam swoje zdrowie. Jak mówią, może gorsze od urazów fizycznych są zniszczenia, jakie dokonały się w ich psychice - zaburzenia osobowości i stany lękowo-depresyjne, nocne koszmary. Sybiracy są cywilnymi ofiarami wojny i jej bohaterami, jednak żaden rząd po roku 1989 nie zadbał o specjalne renty dla ofiar Sybiru. - Zarząd Główny Związku Sybiraków od wielu lat czyni starania, aby państwo polskie wypłaciło wywiezionym na Wschód chociaż częściowe odszkodowania z tytułu straconego zdrowia. Na razie bez skutku - powiedziała nam Jolanta Hryniewicka, sekretarz białostockiego oddziału Związku Sybiraków. Państwo polskie nie czyni również żadnych nacisków na Federację Rosyjską, aby ta poczuła się w obowiązku zadośćuczynić ofiarom wywózek.
Niemcy, uznając swoją winę zbrodni popełnionych podczas wojny, wypłacają zadośćuczynienia (inna rzecz to ich wielkość) Polakom. Logicznie rzecz biorąc, odszkodowania dla sybiraków powinna wypłacić również Rosja, ponieważ to z winy komunistycznych rządów tego państwa życie i zdrowie na Sybirze straciło setki tysięcy wywiezionych tam Polaków. Jednak Rosja nie ma nawet takiego zamiaru. - Rosja nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności za zbrodnie Sybiru. Nie chce ich uznać. Dla nich ZSRS się rozpadło i to, co się w tamtym okresie działo, ich nie obchodzi - opisuje postawę władz Rosji Jolanta Hryniewicka.
Zgodnie z ustawą z lipca 1997 roku sybiracy - jeśli choroby nabyte na Wchodzie rzutują na ich obecny stan zdrowia - mogą najwyżej ubiegać się o orzeczenie inwalidztwa wojennego. Jednak w rzeczywistości udowodnienie tego jest bardzo trudne, ponieważ aby uzyskać takie świadczenie, trzeba przedstawić w ZUS dokumenty lekarskie poświadczające, że podczas katorgi zapadło się na daną chorobę, która do dziś nie daje spokoju. - Wiadomo, jakie były realia pobytu na Wschodzie. Tam przeważnie nie było żadnego lekarza, a co dopiero mówić o jakichś dokumentach. Jeżeli ktoś zachorował, to albo umierał, albo przeżył, nikt go nie leczył - mówi Jolanta Hryniewicka, sybiraczka.
69 lat temu, w nocy z 9 na 10 lutego, rozpoczęła się pierwsza z czterech masowych deportacji mieszkańców Kresów Wschodnich na Sybir. W latach 1940-1941 władze sowieckie przeprowadziły cztery masowe deportacje ze wschodniej Polski, oficjalnie nazywane "przesiedleniem". Wywózka na początku objęła głównie rodziny urzędników państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów, leśników, a także wojskowych i właścicieli ziemskich. Kilkanaście tysięcy osób zmarło wskutek epidemii, chorób, głodu i wycieńczenia spowodowanego pracą ponad siły. Tylko co trzeci zesłaniec przeżył i wrócił po wojnie do kraju. Historycy i sybiracy podają różne dane dotyczące liczby osób wywiezionych na Wschód podczas II wojny światowej. Związek Sybiraków przyjmuje, że Polaków wywiezionych na Wschód było około 1,3 miliona. Inne dane dotyczące wywózek podają historycy. Są one niższe od szacunków sybiraków. Na przykład przy szacunkach w oparciu o dane z archiwów rosyjskich pada liczba niespełna 500 tysięcy osób, które w latach 1939-1941 dotknęły sowieckie represje. Są to osoby deportowane, lecz także aresztowane lub osadzone w obozach jenieckich.
Adam Białous, Białystok
"Nasz Dziennik" 2009-02-11
Autor: wa