Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Estakada nie zaszkodzi dolinie

Treść

Z prof. Henrykiem Tomaszewiczem, botanikiem ekologiem z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Paweł Tunia Panie Profesorze, w swojej ekspertyzie w sprawie budowy obwodnicy Augustowa, którą przesłał Pan m.in. do premiera, opowiada się Pan za jej budową przez dolinę Rospudy. Ale przecież proces budowy może to unikalne miejsce zniszczyć. - Nic się nie stanie. Dowiedziałem się w Dyrekcji Generalnej Dróg i Autostrad w Białymstoku, że w czasie budowy nie będzie sypany żaden gruz - a takie są plotki - żeby zrobić dostęp do miejsc budowy. W rzeczywistości mają być wbijane stalowe pale, na tym mają być konstrukcje wojskowe, a na nich będą umieszczane platformy mostowo-wojskowe. To po tym ma jeździć ciężki sprzęt używany w czasie budowy. Po zakończeniu budowy zostanie to bezpiecznie usunięte. Czy w czasie eksploatacji obwodnicy naprawdę nie dojdzie do zniszczenia doliny? - Nie, dlatego że, po pierwsze, zabetonowanie powierzchni jest minimalne. To jest torfowisko niskie. Nie będzie żadnej kumulacji związków szkodliwych pozostawianych przez samochody, dlatego że w torfowisku niskim woda przepływa powierzchniowo i w złożu. Jest tu przepływ wody, nie będzie więc miejscowej kumulacji. Poza tym - co bardzo ważne - żeby ta dolina istniała z jej unikalnymi gatunkami ptaków i roślin, musi być prowadzona intensywna ochrona. Polega ona na tym, aby część jeszcze niezalesioną, a już zakrzaczoną, systematycznie oczyszczać z tych krzaków. Dolinę Rospudy znam od 1972 roku. Wtedy nie było lasów wokół doliny i w dolinie, ale ten stan - chroniący ją przed zarośnięciem - utrzymywany był sztucznie, ponieważ mieszkańcy wycinali stamtąd trawy i suszyli na siano. Z kolei zwierzęta, np. krowy, chodziły przy brzegu i się pasły. To zapobiegło zarośnięciu i pozwoliło zachować dolinę w jej unikalnym kształcie. Jak mieszkańcy przestali kosić trawę, zwierzęta przestały się paść, ustało mechaniczne niszczenie siewki wierzb i olszy - w rezultacie dolina szybko zaczęła zarastać. Ten proces będzie trwał, ponieważ takie są prawa sukcesji roślinnej i od tego nie uciekniemy. Jeśli nie będziemy interweniować i prowadzić czynnej ochrony roślin, to dolina zarośnie. Bez aktywnej działalności człowieka las dojdzie do samego koryta rzeki. Będzie to piękny las, ale to zmieni faunę i florę. To jest kwestia 20-25 lat, żeby to wszystko zarosło. Tylko czynna ludzka ochrona może uratować dolinę. Jeśli dolina zarasta, to w takim razie budowa estakady wcale nie będzie miała wpływu na stan środowiska w dolinie Rospudy. - Oczywiście. Estakada nie zaszkodzi dolinie. Jeśli nie zostanie wprowadzona kontrolowana i czynna interwencja ludzi przeciwstawiająca się zarastaniu doliny, to ona zarośnie. Dlatego istnienie samej estakady - przy czynnej akcji zapobiegającej zarastaniu doliny - nie unicestwi tego miejsca. To nie estakada będzie powodowała, że znikną te piękne storczyki, ptaki, tylko zagraża temu zarośnięcie doliny. Te unikalne rośliny rosną na otwartych przestrzeniach, a ptaki drapieżne, które tam występują, atakują z dużej wysokości, a mogą polować tylko na otwartych przestrzeniach. Taki ptak nie zaatakuje celu w krzakach, bo się po prostu połamie. Pozostaje tylko ochrona kontrolowana i czynna, a więc usuwanie krzewów i młodych drzew. Coś takiego robi się na Biebrzy. Często podnoszony jest argument, że estakada negatywnie wpłynie na wody powierzchniowe doliny. Czy słusznie? - To jest torfowisko niskie. Takie torfowiska powstają dlatego, że jest poziomy przepływ wody. Zabetonowania terenu powstałe po budowie będą stanowiły ułamek promila tej doliny. Więc w jaki sposób może zakłócić to przepływ wody? Jeśli włoży się podpory pod estakadę, to one nie powstrzymają przepływu wody. To tak, jakby w rzece o szerokości kilku metrów położyć kamień. Przecież to nie zakłóca przepływu! Woda i tak będzie przepływać. Torfowiska przyrzeczne, niskie, mają ciągły poziomy przepływ wody. Dlatego to nie grozi także kumulacją szkodliwych substancji. Czy wariant budowy drogi przez Chodorki, bliżej terenów zabudowanych, nie będzie korzystniejszy? - W całej tej inwestycji najważniejszy jest człowiek. Jeżeli to możliwe, to wszystkie drogi i autostrady powinny być prowadzone przez tereny zalesione, może nie przez rezerwaty i unikalne puszcze, np. Puszczę Białowieską, ale z dala od ludzkich siedlisk. Dlatego że w terenie leśnym następuje kanalizacja spalin, te spaliny zostają w wąskim pasie. Lepiej niech te trucizny zostaną wbudowane w drewno, niż mają być wbudowane w ludzi i zwierzęta czy w rośliny, które później będą spożywać ludzie. Z kolei jeśli ta obwodnica miałaby być dłuższa, to proszę przemnożyć liczbę samochodów, liczbę kilometrów wydłużonej trasy, przeciętnie zużywaną benzynę przez 365 dni w roku. Koszty dla ludzi i przyrody będą jeszcze większe. Jak ocenia Pan postawę ekologów broniących doliny Rospudy? - Ja tym się różnię od "zielonych", że oni kochają pszczółki, motylki i ptaszki. Tymczasem najważniejszy jest człowiek. Ekologia to nie jest religia, to jest potężna gałąź wiedzy i nauki. Jeśli mnie ktoś pyta, czym się zajmuję, to mówię, że jestem ekologiem i od razu dodaję, że od ekosystemów wodnych i bagiennych. Ja sam nie jestem w stanie nawet powiedzieć, że jestem ekologiem roślin, bo daleko mi do tego. A tu mamy sytuację, że zawiesi się ktoś na sznurku, na gałęzi - i on jest ekologiem. To są ludzie "niedoinwestowani" ekologicznie. Wśród tych "zielonych", pseudoekologów, najważniejsze postaci to informatyk, jakiś ekonomista, dziennikarz ze średnim wykształceniem. Ja nie mam nic przeciwko tym ludziom, oni lubią kwiatki, rośliny, zwierzęta, chcą im pomagać, ale nie można być zawsze na "nie". Podobnie jeśli chodzi o to referendum. Tu zdecyduje większość, a więc często ludzie nieuświadomieni, oszołomieni przez media, a to nie jest wyjście. Ja jestem za budową tej estakady, a oni mnie przegłosują, bo tak media naświetlają tę sprawę, że wszyscy są przeciwni. To referendum jest bez sensu. Zanim dojdzie do referendum ogólnokrajowego, trzeba się zastanowić, co gospodyni domowa z Opola czy Wrocławia może wiedzieć na temat bagien w dolinie Rospudy. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2007-03-08

Autor: wa